Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kociu
Gość
|
Wysłany: Wto 0:06, 21 Mar 2006 Temat postu: Opowiadania |
|
|
A może posiadacie jakieś ukryte talenty pisania opowiadań z jajami ? Pochwalcie sie ;] Oto moje które napisałem dawno dawno temu Troche beznadziejne... ale ...
Dawno temu żyła sobie papuga o imieniu Kapitan Hak. Była zielona w rózowe paski i miała niebiesko-czerwony dziób. Pewnego dnia Kapitan Hak postanowiła wyruszyć w świat poszukiwać przygód jakich mało było na jej rodzinnej wyspie. Poleciała najpierw do Francji pozwiedzać. Zwiedzająć Wieże Ajnsztajna pierdolnął piorun i popiesciło Kapitana Haka. Następnie, troche popsuty, Kapitan Hak poleciała do Czech pooglądać Krzywą wieże w Piździe. Akurat gdy Kapitan Hak przelatywała obok wieży, budynek sie ułamał i jebnął Kapitana w czoło. Wkurwiony Kapitan postanowił ze k**** poleci na Antarktyde oglądać pingwiny bo tam k**** nie ma jebanych wież. Jak postanowił tak zrobil. Poleciała na Antarktyde i k**** wpiedoliły ją foki.
Morał: k**** siedz w domu a nie będziesz zapierdalał po świecie!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Wto 12:17, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
ja mam propozycje na super kategorie SNY ... Nat wiesz o co chodzi , dzisiaj opopwiadalismy sobie troche snow i naprawde mozna zlac sie ze smiechu
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 14:37, 21 Mar 2006 Temat postu: hehehe ;D |
|
|
może lepiej bajki? ;> powiedzcie mi, jak ja mam teraz zrobic cenzure, skoro wszystko z cenzura straci jakikolwiek sens? ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Wto 14:52, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
ja ulozylam kiedys opowiadanie ...dlugie...ale musialabym je znalezc...bo jedno wydrukowalam i dalam ... Milosierny Samarytanin w wersji...hmmm... oryginalnej
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Wto 21:42, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
„Kapusta z grochem”
Kiedyś, nie tak dawno temu żył sobie pewien młody gość, który lubił bardzo
jeść kapustę z grochem. Oczywiście wiadomo jaka reakcja następowała w jego
organizmie, krotko po spożyciu owej, skądinąd wyszukanej potrawy.
Pewnego dnia spotkał dziewczynę i się w niej zakochał, ze wzajemnością.
Kiedy zdecydowali się pobrać, młody człowiek uzmysłowił sobie ze nie może
już więcej jeść grochu z kapusta, i będzie to jego poświecenie za
znalezienie szczęścia osobistego.
Po krótkim czasie ożenił się. Trzy miesiące minęły i młody człowiek
powracając do domu z pracy, przechodził Kolo restauracji. Nie mógł nie
zauważyć, pociągającego i miłego dla nosa, zapachu grochu z kapusta. Aż
zakręciło mu się w głowie, nie namyślając się dłużej wszedł do knajpki i
zamówił jeden za drugim, aż trzy talerze swojego przysmaku, wiedząc ze ma do
domu jeszcze kawałek drogi, wiec efekt tej potrawy powinien zostawić na
świeżym powietrzu. Oczywiście po drodze sobie wesoło podpierdywal,
przybywając pod swoje drzwi całkiem bezpiecznie, ze nic z gazów już nie
ostało mu się w żołądku.
Żona przywitała go od progu i wyglądała na podekscytowana:
"Kochanie, mam dla ciebie niespodziankę, która dostaniesz przy obiedzie!"
Po czym zakręciła mu chusteczkę na głowie, i niewiedzacego nic pociągnęła do
stołu. Musiał jej obiecać ze absolutnie nie będzie podglądał, aż ona nie
zdejmie mu chusteczki z oczu.
Gdy żona już miała odsłonić mu oczy, w tym samym momencie zadzwonił telefon.
Mąż się ucieszył, bo nagle poczuł ze znowu ma ochotę na wypuszczenie
następnego. Żona jeszcze raz kazała mu obiecać ze nie będzie podglądał i
poszła odebrać telefon. On wykorzystał ten moment, podniósł jedna nogę i z
ulga wydal odstrzał. Nie tylko był ten głośny ale również śmierdział jak
tuzin zgniłych jajek. Facet miał problemy ze znalezieniem przez moment tchu,
wiec pomacał za serwetka i rozdmuchał powietrze wokół siebie. Po tym jednym
poczuł się znacznie lepiej, ale następny już czekał. Nie zastanawiając się
długo, mąż podniósł nogę i Sruuuu, następny wyleciał mu z hukiem. Tym razem
był on jeszcze bardziej śmierdzący wiec musiał się wachlować rękami
przez dobra chwile zanim smród opuścił go. I znowu poczuł ze mu się zbiera.
Tym razem pierdnął tak głośno, ze słychać było pobrzękiwanie szklanek, a
kwiatki na stole mocno przywiędły.
Cały czas uważnie przysłuchiwał się czy żona już kończy rozmowę, i
dotrzymując przyrzeczenia, nie podglądał co ona mu przygotowała na obiad.
Przez następne dziesięć minut, mąż pierdział sobie, a ze smród był za
każdym razem okropny, wiec musiał się od niego odganiać serwetka. Kiedy
usłyszał ze żona odkłada słuchawkę, szybko położył serwetkę na kolanach,
uśmiechając się z zadowolenia i udając niewinnego. Żona przepraszając go ze
tak długo musiał czekać i upewniając się ze nie podglądał, zdjęła mu chustkę
z oczu i wykrzyknęła radośnie:
"NIESPODZIANKA!!!"
Ku jego kompletnemu zdziwieniu, zobaczył stół zastawiony a przy nim tuzin
gości siedzących i czekających na rozpoczęcie imprezy imieninowej.
Eh te wiatry ;D
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 22:28, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
buahahaha ;D dobre dobre...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Wto 22:36, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
DLUZEJ SIE NIE DALO???? ALE FAJOWE
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Wto 23:02, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Czerwony kapturek prosto z celi ;D
Dygała krasnaja kaniła przez las na chawirkę do babki Jareckiej. Taschała ze sobą pół bańki maryśki i słomiaka szpachlówy. Przylukał ją git wilk multirecydywa. Trzmychnął za drapaka i taki jej bajer wali:
- Gdzie się bujasz, lala?
- Ano, stary wapniak wypchnął mnie z kwadrata, abym Jareckiej szamańska zatachała.
Wilk oblukał kaniołę szpulasa po sitwie na chawirę, obszamał Jarecką, pierdolnął się na kojo i komarunek świruje. Wtem wchodzi Czerwonka.
- Babciu, kto Ci takie gały obsztalował?
- A żebym lepiej mogła filować!
Obszamał Czerwonkę i dalej komaruje. Wtem wchodzi Gajowy z giwerą na ramieniu, pierdolnął wilkowi fest sznyta na samarze, wydobył Jarecką i Czerwonkę i razem batłącha obalili.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 23:17, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
zajebiste to jest ;D sie uhahałam ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 12:57, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
(wydarzyło się to na serio)
Pewien koleś chciał się zatrudnić w wysokiej klasy korporacji. Spełniał wszystkie wymogi - tak jak 200 innych kandydatów...dyrekcja postanowiła przeprowadzić test, aby wybrać najlepszego pracownika.Opisany wcześniej koles udał się na rozmowe.Dyrektor mówi: Niech sobie pan wyobrazi taką sytuację.Jedzie pan 2osobowym autem w burzliwą zimną grudniową noc.Przejezdża pan koło przystanku, na ktorym stoi pana najlepszy qmpel, staruszka umierająca z zimna i pana największa miłość.Kogo zabierze pan ze sobą ??
Ludzie odpowiadali, ze ukochaną bo miłość jest najwazniejsza, przyjaciela bo chcemy dla niego dobrze,babcie - bo mamy dobre serce...a nasz bohater odpowiedział :
- Dałbym samochód najlepszemu przyjacielowi bo wiem że mi go zwróci....i kazałbym mu odwieść staruszkę do szpitala, a sam poczekałbym na deszczu z dziewczyną na autobus...w koncu miłość wszystko przezwycięża !!
Z ponad 200 kandydatów... wybrano tego oto mężczyznę...: )
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 13:01, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
eeeee.... poprzednie byly lepsze
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 13:03, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Drogi Mikołaju,
Musisz być zaskoczony, że piszę do Ciebie dziś, 26 grudnia. No cóż, bardzo pragnąłbym wyjaśnić pewne sprawy, które miały miejsce na początku miesiąca, kiedy, pełen złudzeń, napisałem do Ciebie list.
Prosiłem o rower, kolejkę elektryczną, parę rolek oraz strój do piłki nożnej. Zniszczyłem sobie umysł ucząc się przez cały rok. Nie tylko byłem pierwszy w klasie, ale miałem też najlepsze oceny w całej szkole.
I nie skłamię, jak powiem, że nie było nikogo w całej okolicy, kto zachowywałby się lepiej ode mnie wobec rodziców, braci, przyjaciół i sąsiadów.
Byłem posłuszny i nawet pomagałem starszym przechodzić przez ulicę. Faktycznie nie było niczego możliwego dla mnie do zrobienia, czego bym nie zrobił dla ludzkości.
I gdzie Ty k**** masz jaja, żeby dać mi jakieś p********* jo-jo, hujowy gwizdek i parę wstrętnych skarpetek? Co Ty sobie, k****, wyobrażasz ty stary, tlusty kutasie, że robisz ze mnie frajera przez cały rok, żeby na koniec pod choinkę puścić mi takie gówno?
I na dodatek, jakbyś jeszcze mnie za mało wydymał, to Kwiatkowskiemu z naprzeciwka dałeś tyle zabawek, że ledwo do domu wszedł.
Żebym Cię k**** nie widział, jak próbujesz zmieścić to swoje wielkie, tłuste dupsko w moim kominie w przyszłym roku. Wypierdolę Cię i obrzucę kamieniami te Twoje j***** renifery ! Wypłoszę je, i będziesz musiał zapierdalac na ten swój biegun północny na piechotę, tak jak ja muszę zapierdalac, skoro nie przywiozłeś mi tego zasranego roweru.
PIERDOL SIĘ !
W przyszłym roku się przekonasz, jaki mogę być wstrętny !
TY GRUBY OBCIĄGACZU !
Bez powazania,
Jasio
Klasa 4 B
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 13:04, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
nooo ... powrociles w pieknym stylu
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 13:06, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
wymiata ;D chyba tez napisze do Mikołaja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 13:06, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
thx
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 13:08, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
stare ale dodam ;P
Pisze do Ciebie tych kilka linijek żebyś wiedział że do ciebie
pisze.
Więc jeżeli otrzymasz ten list to znaczy że dobrze do Ciebie dotarł.
Jeżeli go nie otrzymasz to poinformuj mnie o tym,wyślę go jeszcze
raz.
Pisze do ciebie wolno bo wiem że nie potrafisz szybko czytać.
Ostatnio
ojciec przeczytał w pewnej ankiecie że najwięcej wypadków zdarza
się kilometr od domu, dlatego zdecydowaliśmy się przeprowadzić dalej.
Dom jest wspaniały;jest tu pralka, chociaż nie jestem pewna czy jest
sprawna. Wczoraj, włożyłam do niej pranie, pocięgnęłam za sznurek i pranie gdzieś
wsiąkło, no ale cóż.
Pogoda nie jest tu najgorsza. W tamtym tygodniu padało tylko dwa razy.
Pierwszy raz padało 3 dni, drugim razem cztery. Jeżli chodzi o tę
kurtkę którą chciałeś, wujek Piotr powiedział że je?łi ci ję wyślę z
guzikami, które są ciężkie, to będzie drogo kosztowało, więc oderwałam
guziki i włożyłam je do kieszeni.
Ojciec dostał prace, jest bardzo dumny, ma pod sobą jakieś 500
osób.
Kosi trawe na cmentarzu.
Twoja siostra Julia,ta która wyszła za swojego męża, wreszcie
urodziła, nie znamy jeszcze płci, dlatego ci nie powiem jeszcze czy jesteś
wujkiem czy ciocią. Jeżli to dziewczynka twoja siostra chce nazwać ją po mnie,
ale to będzie dziwne nazwać swoją córkę "mama". Nie widzieliśmy za to
wujka Izydora, tego który umarł w tamtym roku...
Gorzej jest z twoim bratem Jasiem. Zamknął samochód i zostawił w
środku kluczyki, musiał iść do domu po drugi komplet żeby nas wyciągnąć z
auta. Jeżli będziesz sie widział z Małgosią pozdrów ją ode mnie, jeżli
jej nie będziesz widział nic jej nie mów.
Twoja mamusia
Krysia
P.S. Chciałam ci włożyć parę groszy do listu, ale zakleiłam już
kopertę.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 13:10, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
buehehehe ;D nie slyszalam tego dooobre
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 13:18, 22 Mar 2006 Temat postu: z pamietnika Kota ;D |
|
|
Dzień 752
Moi więziciele ciągle dokuczają mi jakimiś dziwnymi kołyszącymi się na sznurku przedmiotami. Sami rozrzutni w jedzeniu świeżego mięsa karzą mi wcinać jakieś suche płatki. Tylko nadzieja ucieczki trzyma mnie przy życiu a zniszczenie jakiegoś mebla daje mi troszeczkę satysfakcji. Możliwe że jutro zjem im jakiegoś kwiatka.
Dzień 761
Dzisiaj biegałem pod nogami moich więzicieli z myślą o ich morderstwie, I prawie mi sie to udało. Muszę spróbować na szczycie schodów. W celu obrzydzenia i zniechęcenia tych bezmoralnych oprawców, zmusiłem się raz do zwymiotowania na ich ulubiony fotel. Muszę spróbować to powtorzyć im na łóżko.
Dzień 762
Spałem cały dzień tylko po to aby drażnić tych więzicieli w późnych godzinach nocnych niekonczącymi się prośbami o strawę.
Dzień 765
Urwałem myszy głowę I przyniosłem im samo jej ciało w celu wzbudzenia strachu w ich sercach. Niech wiedzą do czego jestem zdolny. Oni szczebiotali tylko radośnie jaki to ze mnie dobry kot. HMMM. Plan zawiódł.
Dzień 768
W końcu zdałem sobie sprawę co z nich za sadyści. Bez żadnej podstawy wybrali mnie do wodnych tortur. Tym razem jednakże do tortur został włączony palący i pieniący środek chemiczny zwany `szamponem`. Jaki chory umysł mógł wynaleźć taki płyn? Moim jedynym sposobem na zapomnienie o żalu jest kawałek kciuka który dalej siedzi mi między zębami.
Dzień 771
Odbyło się jakieś spotkanie ich wspólnikow. Zamknęli mnie samego na ten czas. Jednak mogłem słyszeć odgłosy i odory tych szklanych rurek, które oni nazywaja "piwo". Usłyszałem także, że moje zamknięcie spowodowane było moją siłą "uczulenia". Muszę się dowiedzieć, co to takiego i jak to użyć na swoją korzyść.
Dzień 774
Jestem przekonany, że inni uwięzieni są ich oddanymi służącymi a może nawet kapusiami. Pies jest rutynowo wypuszczany na dwór, a jak wraca to wygląda na więcej niż uradowanego. On musi byc stuknięty. Natomiast ptak na pewno jest donosicielem. Opanował ich straszny język do perfekcji (podobny do mowy kretów) i gada z nimi nieustannie. Jestem pewny że zdaje on raport z każdego mojego kroku. Ponieważ jest on umieszczony w metalowym pomieszczeniu, jego bezpieczeństwo jest zapewnione. Poczekamy, zobaczymy - to tylko sprawa czasu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 13:44, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
hehe ;]
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 13:49, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
wiec Slonko uwazaj na swoja Kocice.... ;> ona tam po kryjomu wymysla plan morderstwa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 15:15, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
moja Kocica mnie lubi xD ( bo ją karmie )
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 16:02, 22 Mar 2006 Temat postu: coś dla karpika! ( nagrody darwina) |
|
|
Rybka
Michael Gentner amerykański akwarysta, który tak zdenerwował się na jedna rybę, że postanowił ja ukarać i połknąć żywcem. Ryba utknęła mu w przełyku, udusili się oboje.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 16:04, 22 Mar 2006 Temat postu: Głębokie doznania |
|
|
Głębokie doznania
W 1999 r. poważnym kandydatem do Nagrody Darwina był 29 letni Bryan z hrabstwa Okeechobee na Florydzie. Bryan zmuszał biciem swa żonę Stephanie, by tańczyła nago w pantoflach na wysokich obcasach i miażdżyła nimi króliki i myszy . Później wpadł na inny pomysł, by pobudzić swe otępiale zmysły. Wykopał w ziemi dół., położył się w nim, przykrył deską i nakazał żonie: "Teraz przejedziesz po mnie samochodem" . Sterroryzowana kobieta spełniła polecenie. Lewe Kolo pojazdu zmiażdżyło perwersyjnego junaka. Stephanie skazana została na dwa lata z zawieszeniem za nieumyślne spowodowanie śmierci małżonka.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Czw 16:16, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Dawno temu na polskim pisaliśmy własny mit o powstaniu świata [własna wizja]
Oto moja praca :
Na poczatku byl Chaos. Świat był nieuporzadkowany, panowal nielad i balagan. Światem rządził bóg Yarus (czyt. Jarus), ktorego powstanie owiane jest tajemnica. Podobnież wykluł sie z jaja, które złożyła jedna z galaktylk, jednak żadne źródła nie są pewne i tak do końca nie wiadomo skad się wział. Otóż Yarusowi bardzo sie juz nudzilo granie w kregle gwiazdami, wiec postanowil stworzyc planete, ktorą będzie się opiekował i doglądał życia jej mieszkańców. Coś na wzór jego ulubionej gry komputerowej The Sims. Wiedział, ze czeka go wiele trudu i pracy, bo musi zaczac wszystko od samego poczatku. Tak wiec Yarus stworzyl kulista planete, ktorą oblewał wodą tak długo, az cala sie zapelnila [wersja ocenzurowana, zgadnijcie jak bylo naprawde]. Morza i oceany ktore powstaly wypelnil rybami i roslinami wodnymi. Stwórca stwierdził, ze byly dobre, wiec zostawil je takimi, jakie są. Od tej pory minelo kilka dni i Bóg był niezadowolony. Co prawda opiekował sie tym co stworzyl, ale jednak czul niedosyt. Dlatego wiec wymyslil ląd, który oddzielil od wod. Na odkrytej powierzchni umiescil rosliny, ptaki a takze roznego rodzaju zwierzeta. Najbardziej podobaly mu sie dinozaury, ktore uwielbial. Przez bardzo dlugi czas byly jego pupilami. Jednak Yarus zmiennym jest, więc pewnego dnia rzucił jedną z gwiazd w kierunku Ziemi - nastąpił Wielki Wybuch. Wyodrębnił się Księżyc, a dinozaury wyginęły. To, co się stało nie ujarzmilo temperamentu Stwórcy, wiec nie duzo czasu mineło, aby kreatywny Bóg wymyślił człowieka. W ten sposob powstal mezczyzna i kobieta. Na poczatku byli oni zrobieni z gliny, lecz po obserwacjach Bóg zrobił ich jeszcze raz z prochu, gdyż glina odpadała w za duzych kawalkach. I tak powstal człowiek. Od tej pory Yarus bacznie nas obserwuje. To jak czuje się Stwórca wplywa tez na nasz swiat: gdy sie denerwuje - wystepuja burze, gdy sie smuci - pada deszcz, gdy ma zgage - panuje susza, a gdy dobrze zje - wybuchają wulkany. Jego oddech zaś pełni rolę wiatru. Tak właśnie Bóg o imieniu Yarus stworzył świat...
Ufff, musiałem to pisać na klawiaturze ...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
deenbe girl
Gość
|
Wysłany: Czw 18:11, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Oko opatrzności
Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że śni. Ale nawet jej sny nie są tak rzeczywiste. Rozejrzała się zaintrygowana po leśnej polanie. Jak się tu znalazła u licha? Co wydarzyło się wcześniej? Nic. Pustka. Idealna dziura w pamięci. A może nie było niczego istotnego do zapamiętania? Wstała. Polana była całkiem zwykła. Drzewa, wysokie trawy, szemrzący strumyk. Po prostu sielanka. Nic ciekawego. Rozejrzała się ponownie. Zupełnie nic ciekawego. Ruszyła przed siebie. Nie było sensu wybierać kierunku, kiedy nie wiedziała gdzie się znajduje. Po prostu poszła przed siebie. W ciemnozielony las.
Słońce przeświecało delikatnie przez liście rzucając na jego twarz dziwaczne cienie. Co się stało? To było pierwsze pytanie, które sobie zadał. Drugie pytanie pojawiło się momentalnie po pierwszym- gdzie jestem?
Rozejrzał się. Las, ciemnozielony, pachnący żywicą. Zwyczajny. Wstał z pewnym trudem. Nie pamiętał, dlaczego boli go noga. W ogóle nic nie pamiętał. Dziwne to było. Ale coś należało zrobić. Siedzenie w jednym miejscu do niczego nie doprowadzi. A tak, może kogoś spotka? Może wyjaśni się, co to za miejsce? Ruszył przed siebie.
- Nie myślałem, że cię tu spotkam Heleranea.
- Ani ja ciebie Fael.
Przyglądali się sobie z pewnym zdziwieniem, ale też nienawiścią, której nie mógł zgasić sielankowy krajobraz, który ich otaczał. Wspomnienia powróciły do nich gdy tylko się ujrzeli.
Heleranea wygadała pięknie. Ale zawsze tak wyglądała. Odkąd pamiętał. Niezbyt wysoka, szczupła, o cerze koloru mleka. Długie płomienno- rude włosy, zielone oczy okolone czarnymi rzęsami. Piękna i śmiertelnie niebezpieczna. Była jego wrogiem od wieków. Oboje ścigali się miedzy światami by pokazać, które z nich jest silniejsze. Czasem on był krok od zwycięstwa, czasem ona. Ale zawsze zdążyli uciec. Albo on, albo ona. Ale teraz? Kto rzucił ich do tego świata? On tego nie zrobił. Nie ścigałby jej ranny. A ona? Czyżby potrafiła zmusić go by za nią podążył? Nie był pewien czy ma taką moc.
Jak zwykle uśmiechał się bezczelnie. Jak zwykle miał rozwichrzone kasztanowe włosy i błękitne oczy. Nie miał miecza i to sprawiło, że stała się czujna. Czyżby to nie on spowodował jej przeskok do tego świata? Nie mogła w to uwierzyć. Choć nie zrobił w jej stronę ani jednego kroku, wiedziała, że jest ranny. Nigdy nie walczył, gdy coś mu dolegało. A ona w obecnym stanie również nie była zdolna do walki. Zagryzła usta. I ona nie miała broni. Dziwne. Bardzo dziwne.
- Więc?- zmarszczyła brwi.- Dlaczego mnie tu sprowadziłeś?
- Ja?- zdumiał się.- To ciebie powinienem o to zapytać.
- Skoro nie ty i nie ja, to kto?
- Zabrałaś mi miecz- zauważył.
- To nie ja!- obruszyła się.- Ty zabrałeś mój bicz!
- Dzieje się tu coś dziwnego- spojrzał w niebo. – Bardzo dziwnego, nie uważasz?
Wzruszyła ramionami. Co ją to obchodzi? Ona chce tylko odzyskać broń i uciec przed nim.
- Heleranea spójrz- wskazał na niebo.
W sposobie, w jaki wymawiał jej imię dostrzegła dziwną nutę, niepokojącą. Podążyła wzrokiem za jego ręką. Niebo wydawało się nieruchome. Nierealne. Jakby wycięte z papieru przez dziecko. A pośrodku białych chmur...
- O bogowie!- wykrzyknęła cofając się.
Patrzyło na nich oko. Nie takie zwyczajne oko. To było Oko. Jeżeli Bóg mógłby spojrzeć na ludzi, tak by oni Go widzieli, zrobiłby to właśnie w ten sposób. Oko zamrugało. Patrzyła na nich wielka czarna źrenica, niebieska tęczówka. Oko było przerażające w swojej prawdziwości. Heleranea cofnęła się w kierunku Faela.
- Czy to istnieje?- spytała cicho.
- Pewnie tak jak i ten świat.
- Co to jest? Dlaczego na nas patrzy?
- Nie wiem- przyznał szczerze.
- I co? Będziemy tak stać i patrzeć na to…- szukała określenia- oko?
- Może ono coś zrobi?
I wtedy usłyszeli śmiech. Dudniący, wstrząsający ziemią na której stali. Szyderczy. Oko się śmiało. Jeżeli mogło się śmiać.
- Kim jesteś?- wykrzyknęła Heleranea zapominając na chwilę o wrogu stojącym tuż obok.- Czego chcesz?
- Myślisz, że ci odpowie?- wątpił Fael.
- Lepsze to niż stanie bezczynnie- warknęła.
Czekali ale odpowiedź nie nadchodziła. Dziewczyna poczuła złość. Wściekłość na tego…stwora. Na to Coś bezczelnie im się przypatrujące.
- No odpowiedz! - wrzasnęła.- Czego chcesz?!
Znów usłyszeli śmiech, ale teraz był to idiotyczny chichot.
- Zabawne z was ludziki- głos sprawił że włosy na ich karkach zjeżyły się; oboje poczuli pierwotny, zakorzeniony w istotach żywych lęk przed potęgą.- Czego chce? Dobrze, że pytasz. To chyba wasze?
Na ziemię u ich stóp spadła broń. Ich broń. Miecz Faela zwany Wieczorną Gwiazdą błyszczał od ukrytego w nim żywiołu eteru, od gwiazd zatopionych w ich wnętrzu. Bicz należący do Heleranei zwinął się jak wąż nie daleko jej stóp. Był to bicz z małych żelaznych kółeczek lśniących niebiesko. Ciął skórę i czasem powodował zatrucie rany. Miał w sobie magię lodu. Nazywała go czasem Błyskotką. Fael i Heleranea spojrzeli na siebie, a potem jednocześnie rzucili się w kierunku ich oręża.
- Skoro ty miałeś naszą broń, to także ty nas tu sprowadziłeś- dziewczyna nie spuszczała oczu z wroga.
- Zgadza się.
- Po co to zrobiłeś?- do rozmowy włączył się Fael.
- Czy to nie zabawne, że dwoje odwiecznych wrogów, ścigających się między światami, nigdy nie może się złapać?- zapytało Oko ze śmiechem.- I zabić?
- Nie twoja rzecz!- krzyknęła Heleranea czując szum mordu w uszach.
- A gdybym umożliwił wam konfrontacje? Zwycięzca będzie mógł odejść tam gdzie zechce, a ja być może go nagrodzę.
- Kim jesteś?!- Fael czuł, że traci nad sobą kontrolę.
- Więc? Jak będzie ludziki?
- Zgoda- z gardła dziewczyny wydarł się nieludzki krzyk.
Rzuciła się na Faela chociaż wcale tego nie chciała. To Coś co unosiło się nad nimi, przejęło kontrolę i pozwoliło żądzy mordu dojść do głosu. Fael był również pod wpływem działania adrenaliny. Wcale mu się to nie podobało. Nie chciał walczyć. Nie w takim stanie. Ale nic nie mógł poradzić.
Bicz ze świstem przeciął powietrze znacząc lodem tor swojego lotu. Fael zdążył odskoczyć, ale dziewczyna nie dała mu odpocząć. Mężczyzna poczuł tylko rozrywaną skórę ramienia i zimno. Wściekłość doszła do głosu.
On mnie zabije- myślała gdy miecz przeciął skórę na nodze.- Zabije to co w sobie noszę. Dlaczego? Nie chciałam tej walki. Słania się. Jest zmęczony. Zresztą ja też. Ale jeśli go zabiję, będę wolna. Jeszcze jeden wysiłek. Malutki Heleraneo, malutki wysiłek i będziesz wolna.
Nie mam już siły- bicz zmiażdżył mu kolano.- Nie mam siły. To koniec. Ona mnie zabije. Moja noga. Przeklęta noga. Po co to było? Ta walka? Nie chciałem jej. Zachwiała się! Dobra moja! Mały wysiłek i będzie po wszystkim.
Heleranea w pierwszej chwili nie wiedziała co się stało. Poczuła tylko nagły ból i krew cieknącą po wewnętrznej stronie ud. Zachwiała się. Opadła na ziemię. Dotknęła krwi. W jej oczach zalśniły perełki łez. Ten moment nieuwagi wystarczył. Ostrze Wieczornej Gwiazdy przeszło delikatnie przez jej ciało. Nigdy nie nosiła zbroi. W ich walce był proste reguły. Jedynie oręż i ich spryt. Nie rozumiała co się stało. Nie czuła bólu…jakoś. Dotknęła rany na brzuchu, spojrzała w błękitne oczy Faela.
Pierwszy raz widział jej łzy. To go ostudziło. Wyszarpnął miecz, a ona jęknęła cicho. Dopiero teraz dostrzegł krew na kolanach, sukience. Opadł na trawę.
- Heleranea…- wyszeptał.- Co ja zrobiłem?
- Zabiłeś swojego wroga- usłyszał dudniący głos Oka.
- Co ja zrobiłem?- spojrzał na swoje ręce; odrzucił miecz.
Podpełzł do niej. Z jej oczu spadały łzy.
- Heleranea…wybacz- pochylił się nad nią.- Wybacz…ja nie wiedziałem…
Ocknęła się jakby z półsnu. Wydawało się, że coraz bardziej jest po tamtej stronie.
- Byliśmy wrogami…- powiedziała, a potem dodała jakby bez sensu- a ja nigdy nie miałam przyjaciół.
Fael zdołał wstać. Na chwiejnych nogach podszedł do miecza. Uniósł go w górę. Ogień gwiazd uderzył w ciało martwej dziewczyny, popielił pobliskie drzewa i trawy.
- Wygrałeś- odezwało się Oko.- Gratuluję. Wasza walka sprawiła mi wielką przyjemność. Gdzie chciałbyś iść?
Chłopak nie odpowiedział. Spojrzał z nienawiścią na Oko. I wszedł w szalejące za nim piekło.
- Znowu oszukiwałaś!- niebieskooki mężczyzna uderzył ręką w stół przewracając ustawione na nim pionki.
- To przecież było pewne- odparła z uśmiechem kobieta.- Ty też nie postąpiłeś uczciwie.
- Ale to nie ja zabiłem jej dziecko!- obruszył się.
- Już dość kłótni- do komnaty wszedł mężczyzna z przepaską na oku.- Słychać was w całym Domu.
- To ona zaczęła. Złamała reguły.
- O ile wiem w waszej grze nie ma reguł Losie- wtrącił jednooki.
- No właśnie- kobieta wyszczerzyła zęby; ostre kły podobne do zębów wilka.
Los burknął coś niecenzuralnego pod nosem i zamilkł.
- A właściwie kto wygrał?- jednooki podniósł zwęglone sylwetki.
- Wyobraź sobie, że mamy remis.
- Remis?- zdziwił się.
- Ten, który wygrał rzucił się w ogień- wyjaśniła.
- Nigdy nie zrozumiem ludzi- jednooki oddał jej figurki.
- Nie bocz się Losie. Bądź dużym chłopcem- kobieta rozłożyła nową planszę.- Zagrasz Czasie?
- Nigdy nie pojąłem celu waszej gry. Grajcie sami.
Jednooki wyszedł. Kobieta wyciągnęła nad planszą rękę. Pojawiły się na niej eteryczne figurki. Spojrzała pytająco na towarzysza.
- Więc poprzednie rozdanie uznajesz za remis?- upewnił się.
- Przecież tak powiedziałam.
- W co teraz zagramy?
Śmierć uśmiechnęła się ponownie. Los często się na nią obrażał, bo nie umiał przegrywać. Wolał motać nici życia. A ona i tak wiedziała, że w ostatecznej rozgrywce to ona będzie zwycięzcą.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
deenbe girl
Gość
|
Wysłany: Czw 18:11, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
"Historia Bramy Ciemności"
Witaj zbłąkany wędrowcze.
Usiądź i posłuchaj dziejów budowli pod której murem stoisz.
"W odległej otchłani czasu. Nim ostatecznie ostygła materia tworząca planety, w parę chwil po tym, jak Jasność zwarła się z Ciemnością w walce o Przestrzeń. Moc, która je stworzyła oddzieliła je od naszego świata potężnymi barierami, których nikt i nic nie może złamać ani przekroczyć. By jednak zachować równowagę Świata należało wprowadzić szansę minimalnych przepływów między obiema siłami a światem naszym. Przeto powstały miejsca, w których stykają się z Przestrzenią Światło i Ciemność. Te miejsca to Bramy. Każda Brama ma swojego Strażnika, który strzeże jej, by się siła za nią zamknięta nie wdarła do nas i Przestrzeni sobą nie zalała. Oprócz Strażników jest również Klucznik, w którego mocy jest Bramy otwierać i zamykać, co by śmiałków, na ich przekroczenie gotowych przepuścić. Ponieważ historia ta o Bramie Ciemności być ma, przeto o Jasności Bramach wspominać nie będę.
Oto wielu wędrowców pyta mnie:
-Co się za Bramą znajduje?
Odpowiadam im wtedy wedle wiedzy mej najlepiej jak potrafię:
-Za Bramą jak okiem sięgnąć a nawet i dalej Królestwo Mroku się ciągnie. a mrok ten nie jest to zwykła ciemność nocnego przebudzenia. Jest to niemal płynna czerń przesycona złem i strachem. Gęsty, lepki i zimny Mrok wciskający się do uszu, w oczy, do nosa, wdzierający się do płuc, zaciskający się zimną pięścią na gardle, hamujący oddech i rozszerzający przerażeniem źrenice. Mrok ciążący uczuciem złego spojrzenia wbitego w plecy. Ciemność wyrywająca z głębi Twego umysłu to, czego się boisz i zwiększająca Twój strach tysiąckrotnie, zmieniająca Cię w ogarnięte paniką, bezbronne stworzenie, które nie ma dokąd uciekać i wie, że nie jest w stanie się obronić. Mrok bezgranicznie okrutny i nieludzko bezlitosny. Wejście Tam równa się ze śmiercią albo nawet czymś gorszym. Śmiałkowie, którzy wejdą Tam nieprzygotowani są zgubieni. Lecz Ci, którzy wiedzą, co zastaną i są w stanie stawić temu czoła, wracają stamtąd utwierdzeni w wierze, że nie są bezsilni wobec Ciemności za Bramą się czającej. Przeto obróć oko swej jaźni na swe wnętrze i zapytaj siebie, czy jest w tobie pragnienie Sprawiedliwości i czynienia Dobra. Jeśli żarzy się w Tobie choć iskra Prawdy, podnieś głowę i z wejrzeniem czystym wstąp w kręgi stróżów Bramy, a oni Cię jak przyjaciela przyjmą, gdyż prawi to męże i niewiasty. i powiadam Ci, że prędko iskra Prawdy w Tobie tkwiąca w płomień się Przerodzi i blaskiem swym spowoduje, że Świat wokół Ciebie na lepsze zmieniać się zacznie."
|
|
Powrót do góry |
|
 |
deenbe girl
Gość
|
Wysłany: Czw 18:12, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
KORYTARZ PÓŁNOCNY
Wiatr przegania po korytarzu kule uschniętych chwastów... to róże... jakie róże? Jerychońskie. Aha. Tak, to Jerychońskie Róże. Przegania je. Ten wiatr. On zawsze tak robi. Zawsze. Kamienna podłoga ziębi, przez cienkie podeszwy skórzanych sandałów. Naokoło ciemność. Pod sufitem nietoperze. Ich krzyk... nie słychać go... Człowiek nie słyszy... ale przecież... słychać. A może... Nie! Nie wolno tak myśleć. Nie wolno. Nie słychać. Nie słyszeć. Człowiek nie może. Żaden. Jest cisza. Tak. Cisza. Bo człowiek nie słyszy nietoperzy... a one krzyczą. Ale tego nie słychać. Już dobrze. Nie słychać... wcale. Ciemność... i cisza. Korytarzem dalej... Wciąż cisza. Spotkać ludzi... prawdziwych. Nie słyszeć nietoperzy... nie wolno. Ludzi. Porozmawiać. Zanim Będzie... za późno. Słychać głosy... chyba. Tak... słychać. Na pewno. Są drzwi... otworzyć. Skrzypią... tak.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
deenbe girl
Gość
|
Wysłany: Czw 18:14, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Bóg stworzył ludzi
Człowiek stworzył bogów
Wieki temu pewien człek imieniem Neuten przybył do głównej świątyni boga Warna i poprosił, aby posłali po najwyższego kapłana tejże świątyni. Kiedy przyszedł, Neuten rzekł do niego:
- Sen, bóg ziemi ma w swoim władaniu całą ziemię, wszystkie zwierzęta i rośliny. Rozejrzyj się, wszędzie są jego dzieła.
Tentil, bóg powietrza włada powietrzem, którym każdy musi oddychać. Odetchnij, a poczujesz jego obecność.
Ilar, bóg wody panuje nad wodą, której jest chyba najwięcej na świecie. Wypij wodę, a zasmakujesz jego świata.
A Warn, bóg ognia posiada tylko słońce, wulkany i nieliczne ogniska. Słońca nie możesz dotknąć, wulkany nie są niezbędne do życia, ognia nie możesz wypić. Jeśli udowodnisz mi, że jest na równi z innymi bogami to zostanę wyznawcą twego boga, a jeśli ci się to nie uda to będę nim gardził i śmiał się z niego.
Najwyższy kapłan, którego zwano Takert miłował swego pana więc po chwili namysłu rzekł do przybysza:
- W zamian za ilość Warn dostał moc.
Po tych słowach Takert rozpalił ognisko i ustawił na nim garnek z wodą. Woda po chwili się zagotowała i zaczęła gwałtownie parować. Wtedy kapłan powiedział:
- Widzisz, gdyby jeszcze chwilę to ognisko paliłoby się, woda wyparowałaby. Warn przewyższa więc boga wody.
Lecz Neuten wylał zawartość garnka na ognisko i ognisko zgasło.
- To co powiedziałeś nie jest prawdą - rzekł człowiek - Lepiej wymyśl coś lepszego.
Kapłan zasmucił się nieco, ale zaraz wpadł na nowy pomysł. Znów rozpalił ogień i powiedział przybyszowi:
- Ten ogień spala drzewo i liście. Warn przewyższa więc boga ziemi.
Ale Neuten wysypał piasek na ognisko i ognisko zgasło.
- To co powiedziałeś nie jest prawdą - rzekł człowiek - Lepiej wymyśl coś lepszego.
Takert najpierw się zasmucił, ale zaraz wpadł na nowy pomysł. Ponownie rozpalił ognisko i powiedział:
- Jeśliby dmuchać w to ognisko to jedynie się ono powiększy. Warn przewyższa więc boga powietrza.
Lecz wiatr zadmuchał bardzo mocno w ognisko i ognisko zgasło.
- To co powiedziałeś nie jest prawdą - rzekł człowiek - Lepiej wymyśl coś lepszego.
Tym razem kapłan prawie się załamał, ponieważ nie miał już innych pomysłów. I wtedy przyszła mu z pomocą nowa myśl.
- To prawda, że Sen ma we władaniu całą ziemię,
to prawda, że Tentil włada całym powietrzem,
to prawda, że Ilar panuje nad całą wodą,
ale Warn posiada też dar ożywiana. W każdym z nas, w każdym zwierzęciu, w każdym potworze, w każdej bestii płonie ogień życia. Jeśli on zgaśnie to stajemy się zimni i giniemy. Tego ognia nie może zgasić ani woda, ani silny wiatr, ani ziemia. I to nieprawda, że ognia jest mniej. Gdyby w każdym stworzeniu płonęło kilka iskier to rozpaliłyby one największe ognisko. Większe od ziemi, wody i powietrza. To dlatego Warn jest takim ważnym bogiem.
Neuten po przemyśleniu tych słów powiedział do kapłana:
- Nie dość, że Warn jest wielkim bogiem to ma bardzo mądrych wyznawców. Przysięgam ci, że ja, Neuten, od tej pory będę zawsze modlił się do twego boga i nigdy go nie znieważę. A jeśli zobaczę kogoś, kto go obraża, obiecuję, że srogo za to zapłaci.
I wtedy jak na potwierdzenie tych słów z nieba strzelił słup ognia. Kapłan Takert i Neuten padli na kolana i zaczęli modlić się do boga życia.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
deenbe girl
Gość
|
Wysłany: Czw 18:16, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
teraz coś specjalnego dla Agi i wielbicieli Pottera
Lato Harry’ego w domu Dursley’ów jak zwykle mijało cicho i spokojnie. Choć na dworze jasno, to Harry obawiał się Voldemorta i wiecznych ciemności, które mogą zapanować, kiedy Dumbledora już nie ma na tamtejszym świecie. Harry zamknięty w swoim pokoju rozmyślał co się stanie, kiedy opuści mury domu, dotrze do Hogwartu, a tam Voldemort go zabije. Wiedział, że taki czas przyjdzie, choć nie wiedział dokładnie, kiedy to nastąpi... Łza spłynęła mu po policzku, gdy przypomniał sobie o rodzicach i ich tragicznym końcu... Zapadła chwila milczenia, ale ten czas zapowiadał tragedię. Harry zaczął zbliżać się do drzwi od swego pokoju, wyszedł na korytarz i usłyszał słowa Glizdogona:
-Harry! Gdzie jest Harry! Gadaj szybko, bo jak nie...
Harry pobiegł jak najciszej do swojego pokoju spakował się, lecz nie wiedział, co ma dalej czynić.
Miotła? Nie za dużo bagaży. Może poprosić Dursley’ów? Nie! Jest z nimi przecież Glizdogon, który mnie szuka.- Nagle przyszedł mu na myśl znakomity pomysł- Błędny Rycerz!
Wyskoczył przez okno razem ze swoimi księgami i ubraniami, zaczął uciekać, ale usłyszał najpierw cichy głos, dochodzący z mieszkania Dursley’ów:
Avada Kedavra! Avada Kedavra! Avada Kedavra!
I trzy zielone smugi światła poszybowały do trójki opiekunów Harry’ego. Padli na ziemię, a Glizdogon zaczął szukać Harry’ego. Harry przyspieszył kroku i nagle...
-Witamy zagubiony czarodzieju! Błędny Rycerz pomoże ci trafić tam, gdzie idziesz! Jak się nazywasz?
-Yyyy... Harry Potter
-Harry Potter?
-T-t-ten Har-harry P-Po-Potter- I czubkiem swojej różdżki wskazał na nagłówek gazety „Prorok Codzienny”
Porwali Harry’ego Pottera!
Sługa Sami-Wiecie-Kogo przed chwilą wtargnął do mieszkania Harry’ego Pottera i zamordował trójkę jego opiekunów. Nikt nie zastał w mieszkaniu Harry’ego Pottera. Czyżby Sami-Wiecie-Kto porwał chłopaka?
-Harry! Ty żyjesz! Jak miło cię widzieć! Zapraszamy do środka.
-Do Dziurawego Kotła, proszę!
-Słyszałeś!- Wykrzyknął do kierowcy
Ruszyli! Autobus mknął po drogach Londynu, jak samolot po pasie startowym, kiedy już wzbija się w powietrze. Mijali setki samochodów w dwie minuty, a na miejscu byli zaledwie po 5 minutach jazdy.
-Dziękuję! Ile muszę zapłacić?
-Yyyy... po moich krótkich obliczeniach wynika, że 10 Galeonów.
-Proszę bardzo.-Powiedział Harry i wysiadł z autobusu.
Harry spojrzał do portfela i zobaczył, że po tych dwóch wypłatach zostało mu niewiele pieniędzy i będzie musiał iść do Banku Gringotta. Tak więc wypakował swoje ubrania i wyszedł na ulicę Pokątną. Tam zdziwił się bardzo, ponieważ na wystawie każdego sklepu, były napisy o Voldemorcie, ale Harrym(!). Niektóre wystawy wyglądały tak: „Strzeżcie się „Sami-Wiecie-Kogo, przed chwilą porwał Harry’ego Pottera i go uśmiercił”. Harry szedł środkiem ulicy, a wtedy wszyscy ucieszyli się. No, może prawie wszyscy, bo Malfoy stał z boku i udawał, że nie widzi Harry’ego i nie słyszy jak inni klaszczą.
Lecz Draco nie stanowił dla Harry'ego żadnych problemów. Szedł sobie dalej i po prostu nie przejmował się nim. Wszyscy sklepikarze zmieniali wystawy sklepów na: "Niech żyje Harry Potter !!!" Tak więc z żałoby wszyscy zmienili swój stosunek do świata i od nowa zaczęli się cieszyć. Znów zapanował ruch na ulicy Pokątnej. Harry tylko co chwilę słyszał krzyki: "Harry, Harry, Harry!!!" Ale nagle na ulicy zapadła ciemność... Jasne niebo poczerniało, zamiast jaskrawych kolorów na ziemi pojawiły się barwy czerni i szarości. Harry zaczął kryć się po kątach, lecz dementorzy opanowywali całą ulicę. Harry podjął zdecydowane kroki: wyszedł na śriodek ulicy i krzyknął:
-Expecto Patronum!
Mała biała smuga światła wyleciała z różdżki Hary'ego, lecz nie był to Patronus. "Spróbuję jeszcze raz" pomyślał
- Expecto Patronum!
Wykrzyknął jeszcze głośniej, ale i tym razem, choć smuga większa była od poprzedniej, to nie był to ten co zwykle, lśniący, biały Jeleń. Jeden z Dementorów zbliżył się do Harry'ego i zaczął zdejmować kaptur. "już po mnie" myślał Harry. Ogromne usta zbliżały się do jego twarzy. Harry wiedział, że to nie jego koniec, bo według przepowiedni, było zupełnie inaczej, ale pocałunek dementora to nie śmierć. Dementor zaczyna wysysać z Harry'ego duszę. Harry mdleje. Spada w wielką czarną odchłań poza granice tamtejszego świata.
-AAAAAAAAAAAAAhhhhhhhhhhhhh! Oddam wszystko, wszystko, ale nie zabijaj Harry'ego!
Harry spada dalej znów słyszy głosy:
-AAAvada Kedawra! Zgiń! Przepadnij!
Harry odczuwa wrażenie, że rzeczywiście Dementor pozbawił go życia.
Aaaaaaaaaaaaaaaah....- krzyknął Harry mdlejąc. Nie czuł w sobie życia, nie miał nadzieji, że coś lub nawet ktoś może go uratować. Zapominał o wydarzeniach z przeszłości. Nie czuł już bólu, który ściskał mu żołądek. Ale nagle na Horyzoncie pojawia się... Zgredek!
-Odejdź dementorze!- Uderzył go swoim świetlnym mieczem, a dementor zniknął i pozostała po nim tylko kupka popiołu.
-Zgredek! Dziękuję! Jak ja ci się teraz odwdzięczę!!!???
-Nie musisz. Zgredek bardzo lubić Harry'ego Pottera, Sir!
-To chodźmy do dziurawego kotła, napijesz się czegoś.
- Dziękuję, ale muszę się spieszyć. No..., ale jednak... Zostanę przez chwilkę.
Poszli do dziurawego kotła, Harry kupił sobie i zgredkowi po ciełej Herbatce
wypili ją i Zgredek przeteleportował się, a Harry ruszył w stronę swojego pokoju. Kiedy tam doszedł, nie uwierzył własnym oczom: Glizdogon siedział na fotelu i czekał na Harry'ego!
"Co robić, co robić?" Zaczął uciekać, ale Glizdogon go dogonił.
- Harry nie martw się! To ja!
-Co znaczy "JA"
-To znaczy Ron!
- Ron? To ty? Ale mnie przestraszyłeś! Wiesz? A w ogóle skąd masz strój Glizdogona?
-W sklepie Freda i Georga idzie dostać "Pelerynę-Przemiankę"
-Co to jest "peleryna-przemianka"?
-To jest zaczarowana peleryna i kiedy ją włożysz, to wystarzczy, jeśli powiesz imię danej osoby, a peleryna przyjmuje jej postać. Patrz teraz: Molly Weasley!- Wykrzyknął Ron- Witaj, Harry- Powiadział(a) (młody) pan(i) Weasley .
- Już rozumiem. Ale powiedz mi, czy ten kocioł, to też jeden z wynalazków Freda i Georga?
-Ten? Nie nigdy go nie widziałem.
-Ale ja... chyba tak! Wiejmy!!!
Pędzili przez korytarze dziurawego kotła, a ten drugi kocioł biegł za nimi jak szalony!
-Slowex!- Wykrzyknęła Hermiona, którą "spotkali" na korytarzu.
-Ufff.... wielkie dzięki, Hermiono... Co by się z nami mogło stać...
- Obawiam się..., że źle zrobiłam, Harry, spójrz na kocioł...
Rzeczywiście. Zatrzymany kocioł zaczął drżeć, a po chwili gorąca "lawa" zaczęła lać się po podłodze, formując kształt dwóch osób. A byli to... nie kto inny jak Voldemort i tym razem bardziej prawdziwy Glizdogon...
to nie jest całość
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 18:23, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
daj cos smiesznego a nie tego sie az czytac nie chce
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Czw 22:16, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
JA MAM SMIESZNE.....jak cos to pisac dam jedno na probe:D
z gazety...
17-letni David Danil zostal zabity przez swoja dziewczyne, gdy usilowal wziasc sila to, czego ona dac nie chciala...Te niepozadane zaloty spotkaly sie oko w oko z dubeltowka...Ojciec dziewczyny daj ja jej na godzine przed randka...tak na wszelki wypadek...
jak cos to napisze wiecej;)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kociu
Gość
|
Wysłany: Czw 23:23, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
ostrozny tatko
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 23:24, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
pewnie moj tez by tak zrobil ;] ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kociu
Gość
|
Wysłany: Czw 23:25, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
i ja mam z Tobą jechać na sycylie ?:> hehehe  zaczynam sie bać
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 23:27, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
ej no spokojnie, bedziemy daleko ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kociu
Gość
|
Wysłany: Czw 23:29, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
a no w sumie   :*
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Pią 14:56, 24 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
pojebalo cie chyba , przeciez tego sie nie da skonczyc takie dlugie jest i bez sensu
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Sob 1:13, 25 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
do kogo to?!?!?!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 12:11, 25 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
to był napad choroby Jarka.... nazywa sie "rozdwojenie jaźni" ;D wkoncu bedzie jak Golum ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kociu
Gość
|
Wysłany: Sob 14:53, 25 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
GGGGHHHOOOLUM... GHOOOOLUMMM <lol> .... YAAAAAARRREEEK... YAAREEEK <lol>
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 14:57, 25 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
buehehehe ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Sob 15:33, 25 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Yarek i schizofrenia.... ;P wezmiemy Cie do psychiatryka do bechcic;)
P.S Nataleczko wiesz dlaczego u mnie to skojarzenie....
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 15:45, 25 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Słuchaj dzieweczko! - ona nie słucha.
Przesunął więc ręką od piersi do brzucha.
Buch - jak gorąco! Uff - jak gorąco!
Ty żeś to w nocy? To ty Jasieńku?
Jam ci najdroższa! - Więc wchodź pomaleńku!
I wszedł w nią powoli jak żółw ociężale.
Ruszył - dwa razy - wolniutko, ospale.
Szarpnęła się trochę -
przyciągnął z mozołem, Nogami sie zaparł o krzesło za stołem...
I teraz przyspieszył, i pchnął nieco prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce
i pędzi. A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
(Klęczała wygięta w pozycji "na most").
A on ją w tę szparę, w ten tunel, w ten las
I śpieszy się, śpieszy, by zdążyć naczas.
Aż łóżko turkoce i krzesło też puka,
A Jasiu ją stuka, i stuka, i stuka.
Tak gładko,tak lekko, tak calem za cal
Wyjmował i wkładał ten narząd jak stal.
A ona spocona, zziajana, zdyszana
Legła na plecach, uniosła kolana
Zdziwiona tym wszystkim, co się z nią dzieje.
Pyta się Jaśka, pyta i śmieje:
A skadże to, jakże to, czemu tak gnasz!?
A co to to, co to to, co ty mi pchasz!?
Że wali, że pędzi, że bucha, buch, buch!?
Ach jakże, ach jakże, ja lubię ten ruch!
I gna ją, i pcha ją, i akcje swą toczy,
I tłoczy ją Jasiu uroczy, i tłoczy
Nagle... świst. Nagle... gwizd. Buchnęło... buch!
I stanął już ruch.
Oj, gdzie mi zniknąłeś! Chcę jeszcze Jasieńku!
Próbuje go znaleźć ręką po ciemku.
A on już bez ducha,mały,skulony
Śpi nieboraczek, chodz nie skończony.
Więc strzela biedna wokoło oczyma
I dziwi się temu cręcę trzyma.
I płacze, narzeka na los swój niewieści,
I w końcu się sama ze sobąpieści.
A Jasiu? Znał prawdy nieznane dla ludu,
Przeczytał Wisłocką ichciał teraz cudu.
Sądził, że starczy ta szybkość, ten ruch,
Technika, pozycja i owo "buch, buch",
By zaspokoić ją w zupełności.
A on ją rozpalił tylko do białości,
Czyżby Jaś patrzył tylko na siebie?
A może kondycji zabrakło w potrzebie?
Jak braknie żaru na dłużej w iskierce.
Nieważne -prócz chuja miej także i serce
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kociu
Gość
|
Wysłany: Sob 15:49, 25 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
hehehe
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Sob 16:15, 25 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
to bylo do tej ktorej juz opowiadan bezsensownych ni ma --- i dobrze 
Nat wiesz nie ??
|
|
Powrót do góry |
|
 |
emoXgirl
XGenerałX

Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 1881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 16:26, 25 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
buehehehe wiem wiem ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Pon 17:06, 27 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Poszedł żuczek za chałupkę
Zdjał majteczki, zrobił kupkę
I przygląda się tej kupce
Jaki ciężar nosił w dupce
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Pon 17:09, 27 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Gdzies w poludnie obok sracza zapierdala cien apacza...dokad biegniesz wojowniku...k**** z drogi biegne siku!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Pon 17:27, 27 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Siedzi baba na kanapie
Pazurami w dupie drapie
Co wydrapie to zajada
Jaka PYSZNA CZEKOLADA !!!!
 
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Pon 17:28, 27 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Siedzi baba na cmentarzu
Trzyma nogi w kałamarzu
Przyszedł duch, babę w brzuch
Baba fik, a duch znikł ...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme Diddle v 2.0.20 par HEDONISM
|
|